źródło:
„Nasze Gniazdo Rowień i Folwarki”
pomysłodawcy Zygmunt Łukaszczyk, Lucjan Buchalik
autor: Lucjan Buchalik
Pierwszą wzmiankę o Rowniu możemy znaleźć w księdze uposażeń biskupów wrocławskich (Liber fundationis episcopatus Vratislaviensis), spisanej przed 1305 rokiem. Rowień wchodził wtedy w skład parafii żorskiej i nazywał się po łacinie Rovona.
Niestety nie posiadamy z tego okresu zbyt dokładnych danych. Wolno jednak przypuszczać, że skoro biskup wrocławski wspomina o Rowniu jako o niezależnej wsi, oznacza to, że pierwsze zabudowania musiały powstać o wiele wcześniej. Historycy przyjmują, że proces tworzenia się wsi trwa jedno – dwa pokolenia. W przypadku Równia możemy zatem zaryzykować twierdzenie, że pierwsi osadnicy zamieszkali tu w okresie powstawania Żor.
Wieś została założona na równinie, stąd też prawdopodobnie wywodzi się jej nazwa. W tradycji ustnej funkcjonuje także wątek tajemniczego założyciela wsi, który miał się nazywać Rowieński. Nie znajduje to jednak potwierdzenia w historycznych źródłach.
W czerwcu 1354 r. wojska króla polskiego Kazimierza Wielkiego oblegały Żory, jednak ze względu na silne ufortyfikowanie miasta nie mogły go zdobyć. Wtedy część wojsk polskich skierowała się na o wiele słabszy Rybnik. Przechodząc przez okoliczne wioski, wojska Kazimierza spaliły je. Prawdopodobnie taki też los spotkał Rowień. Według tradycji, również przez Rowień przechodziły wojska husytów, które w 1433 r. oblegały Żory. Następnie pomaszerowały w stronę Jankowic, gdzie zamordowali księdza Walentego. Zanim zginął, zdążył jeszcze ukryć przenajświętszy sakrament – dzisiaj miejsce okolicznych pielgrzymek.
W XVI wieku właścicielem Rownia był pan Wyskota, w następnym stuleciu wieś należała do Biesa a później kolejno do rodzin Holych, Opersdorfów i Węgierskich.
Tradycja ustna mówi, że w 1683 r. przechodziły przez Rowień wojska Jana III Sobieskiego, idąc na odsiecz Wiednia. Na pamiątkę tego wydarzenia król zasadzić miał dąb, który rośnie do dziś na granicy lasu Starok.
W połowie XVIII wieku Rowień wchodził w skład rybnickiego państwa stanowego. Poddani byli zobowiązani do odrabiania pańszczyzny i płacenia czynszu w gotówce. Wtedy już istniał w Rowniu – podobnie jak w Żorach, Gotartowicach, Ligockiej Kuźni i Paruszowcu – zakład hutniczy. W 1788 r. stanowe państwo rybnickie kupił od dotychczasowego właściciela, hrabiego Węgierskiego, król pruski Fryderyk Wilhelm III. Niektóre zakłady hutnicze stały się wtedy własnością państwa. Rowień zamieszkiwało wówczas dwóch wolnych chłopów, siedmiu chłopów pańszczyźnianych i czterech pańszczyźnianych zagrodników; wolnych zagrodników i chałupników nie było.
Według opowiadań starszych mieszkańców, w 1812 r. przechodziły tędy wojska napoleońskie idące na Rosję. Dla potrzeb maszerujących wojsk wybudowano wtedy młyn na Biesie. Z tamtych też czasów pochodzić ma kapliczka, znajdująca się obok stawów na Biesie (inni autorzy uważają, że kapliczkę postawił w połowie XX wieku jeden z właścicieli Biesa pan Kostoń, który po II wojnie światowej wyemigrował do Niemiec).
W I połowie XIX wieku przez Rowień biegł szlak pocztowy. Nic dziwnego zatem, że doszło tutaj do napadu na dyliżans. Kronikarz Żor Augustyn Weltzel tak opisuje to wydarzenie: „W nocy z 28 na 29 stycznia 1829 roku został w okolicy Rownia okradziony dyliżans pocztowy. Policjantowi Borszczykowi udało się udowodnić przestępstwo niejakiemu Kubie Malikowi, na podstawie identyfikacji płaszcza zerwanego przestępcy w czasie napadu”
W połowie XIX wieku w Żorach szalała krwawa dezynteria i tyfus. Löbel Freund z Folwarek ofiarował w 1847 r. 20 talarów do podziału między najbiedniejszych, tak chrześcijan jak i żydów. Pożyczył także Żorom na pomoc dla najbiedniejszych 1000 talarów na niski procent.
W 1846 r. Żory liczyły 4008 mieszkańców. W czasie zarazy, która szalała rok później, zmarły 504 osoby (tj. ponad 12 proc. mieszkańców). W całym powiecie rybnickim, który liczył wówczas 59 000 osób, na tyfus zmarło 10 000. Nędza i głód był tak wielki, że notowano przypadki kanibalizmu. Książę pszczyński, nie mogąc poradzić sobie z epidemią, zatrudnił wtedy młodego medyka Juliusza Rogera. Przeszedł on do historii nie tylko jako lekarz, ale przede wszystkim jako wybitny folklorysta, który w 1863 r. we Wrocławiu wydał zbiór „Pieśni Górnego Śląska”. Był także założycielem szpitala w Rybniku, popularnego Juliusza”, który został tak nazwany na jego cześć.
W XVIII wieku w okolicach Czerwionki, Bełku i Dębieńska, a także w miejscowościach wzdłuż Rudy (a więc także w Rowniu), natrafiono na pokłady rudy żelaza (rudy darniowej) Dzięki temu rozwinęły się zakłady hutnicze. Na początku XIX wieku działała w Rowniu huta żelaza z kuźnią, w której pracowało pięciu robotników, a ponadto tartak i dwa młyny. Wczasach napoleońskich w kuźni rowieńskiej wyrabiano broń dla wojska.
W połowie XIX wieku w Rowniu funkcjonowała walcownia kupca Maksymiliana Adlera z Żor, który posiadał także odlewnię w Żorach i hutę „Henrietta” w Czuchowie. W latach 60-tych XIX wieku zanikła produkcja w prywatnych i państwowych hutach w Bełku, Ciosku, Czuchowie, Czerwionce, Popielowie, Palowicach i w Rowniu. Pozostały tylko ośrodki hutnicze w Paruszowcu, Gotartowicach i w Żorach.
„Słownik Geograficzny” wydany w Warszawie w drugiej połowie XIX wieku, tak opisywał naszą miejscowość: „Rowień, wieś w powiecie rybnickim, należy do parafii katolickiej w Boguszowicach. W 1861 roku liczył 47 domów, to jest 391 mieszkańców (w tym pięciu Żydów), uprawiano 395 mórg roli. Wieś zamieszkiwała ludność polska, był młyn zwany Byz, tartak i kuźnica”.
Według tradycji ustnej, w połowie XIX wieku Folwarki oraz pola ciągnące się w stronę Żor aż po staw Śmieszek (który zawdzięcza im nazwę) oraz część Ziemi na terenie Rownia aż po Bies – należały do rodziny Śmieszków. Szlachecka ta rodzina przyprowadziła się na nasze tereny w II połowie XVIII wieku. Zbudowali oni na Folwarkach młyn, dopiero później powstał folwark. Rodzina Śmieszków ufundowała pierwszą w Rowniu kaplicę. Kolejne pokolenie Śmieszków roztrwoniło lwią część rodzinnego majątku i w konsekwencji musiało opuścić Rowień. Na Folwarkach pozostali tylko seniorzy rodu. Wkrótce zmarła pani Śmieszkowa, natomiast starym panem Śmieszkiem opiekował się pracujący w młynie niejaki Tajnert. Śmieszek zmarł po ciężkiej chorobie, w 1888r. zapisując w testamencie pozostałą część majątku Tajnertowi. Wokół testamentu krążyły wciąż plotki, więc Tajnert, nie akceptowany przez miejscową społeczność, sprzedał ziemię i wyjechał z Folwarek w Poznańskie.
Na Folwarkach właścicielem dworu był około 1910 r, niejaki Beneki, a później Krauze (obaj pochowani są na cmentarzu ewangelickim w Żorach). W owym czasie pracował na Folwarkach wielki młyn, słynący w okolicy z najlepszej mąki. Jego właścicielem był Śmieszek, a po nim Oślizlok.
Na przełomie XIX i XX wieku młyn stał również na Biesie. Należał on do rodziny Kostoniów, która kupiła tu ziemię od rodziny Śmieszków. Wtedy Bies i Żwaka stanowiły jeden majątek, dopiero z czasem nastąpił ich podział. W latach 3O-tych ub. wieku właścicielem Żwaki był niejaki Nowak. Na krótko przed wybuchem II wojny światowej, kiedy nasilały się prześladowania Żydów w Rzeszy Niemieckiej, zamienił się z Żydem Berstajnem i oddał Żwakę za majątek położony na Dolnym Śląsku. Bies natomiast od Kostoniów nabyła rodzina Dyrszka.
Na początku ub. wieku odkryto w okolicy Rownia pokłady węgla. Już w 1902 r. Najwyższy Urząd Górniczy przyznał skarbowi pruskiemu prawo do eksploatacji górniczej w gminach: Rowień, Folwarki, Szczejkowice i Gotartowice.
Przed I wojną światową uregulowane zostało koryto Rudy. Obecnie rzeka płynie nowym korytem, przesuniętym na północ i otoczonym wałami, w starym zaś pozostało bagno zwane Rudkiem. Nowe koryto Rudy biegnie od Żor obok krzyża przy ulicy Dworcowej, w stronę Rownia. Za tzw. chłopskimi lasami płynie do dziś mały potok – to dawne koryto Rudy, które kiedyś wpadało do stawu w Gotartowicach, koło dawnej „huty” (po II wojnie światowej powstała tam fabryka).
Spis ludności z 1 grudnia 1910 r. podawał, że na Folwarkach mieszkało 175 osób, w tym i 70 Polaków i dwóch Niemców. W Rowniu mieszkało w tym samym czasie 808 osób, w tym 743 Polaków i ośmiu Niemców.
Przed I wojną światową przetoczyła się przez Śląsk fala germanizacji. Folwarki otrzymały wtedy niemiecką nazwę Vorbriegen. Organizowano abenty, czyli wieczorki, na których przedstawiano sztuki teatralne, występowały chóry, śpiewano niemieckie pieśni. Celem takich spotkali była germanizacja lokalnych środowisk, szczególnie tam, gdzie przeważali Polacy. Abenty odbywały się w Rowniu, Rogoźnej i Szczejkowicach.
W 1911 r. wybuchł w kopalni „Chwałowiee” strajk. Zarząd kopalni, próbując złamać protestujących, zachęcał innych robotników do podjęcia pracy. Dla łamistrajków podsyłał wozy drabiniaste. Drabinioki kursowały z Chwałowic także do Rownia, Folwarek, Rogoźnej, Żor, Boguszowic, Jankowic, Gotartowic. Transport był bezpłatny, zawsze w asyście żandarma. Była to pierwsza regularna komunikacja – oczywiście tylko w czasie strajku – jaka funkcjonowała w Rowniu i Folwarkach. Dopiero w 1913 r. oddano do użytku szosę Żory-Rybnik, wcześniej droga z Żor do Rybnika biegła przez Bies i Gotartowice.
W latach 1918-19 panowała wścieklizna, z tego też powodu zostały zastrzelone wszystkie tutejsze psy.
W czasie plebiscytu, 20 marca 1921 r., ponad 90 proc. mieszkańców Rownia głosowało za Polską. Podobnie głosowano w Chwałęcicach, Chudowie, Kleszczowie, Kłokocinie, Paniówkach, Połomii, Przegędzy, Roju, Szczejkowicach, Szerokiej i Uchylsku.
We wrześniu 1939 r, wojska niemieckie, po zdobyciu Rybnika, skierowały się ku Żorom. Pierwsza próba natarcia na Żory od strony Woszczyc nie powiodła się. Generalne natarcie nastąpiło więc od strony Rownia. Szosą Rybnik-Żory przetoczyły się czołgi wspierane ogniem artylerii i samolotów, za nimi posuwała się piechota i oddziały Freikorps Ebbinghaus. Doszło do pierwszych aktów przemocy wobec ludności polskiej. Kilka osób podejrzanych o współpracę z wojskiem polskim w kierowaniu ogniem, postawiono pod murem. W ostatniej chwili wstrzymano egzekucję.
Podczas okupacji hitlerowskiej życie nie było łatwe. Okupant wprowadził kartki żywnościowe. Młodych mężczyzn wcielano obowiązkowo do Wehrmachtu, jedyną możliwość ucieczki przed poborem dawała praca w Hucie „Pawła” w Żorach. Ci, którzy zostali wcieleni do niemieckiego wojska, walczyli na wszystkich frontach II wojny światowej i wykorzystywali każdą okazję, aby przejść na stronę aliantów, a potem do wojska polskiego. Dlatego wielu z nich ma w życiorysachach udział zarówno w Wehrmachcie jak i w polskiej armii.
W czasie frontu, w marcu 1945 r., Rowień został poważnie zniszczony. Większość mieszkańców, w obawie przed działaniami wojennymi, opuściła osadę, wyzwoleniu życie nie od razu wróciło do normy. Wojska radzieckie zachowywały się jak na terytoriach podbitych. Dochodziło do wielu okrucieństw, wyzwolenie okazało się iluzoryczne. Zdarzały się przypadki przymusowego „angażowania” miejscowych jako pastuchów przepędzających bydło w głąb Rosji – niektórzy już nigdy stamtąd nie wrócili… Wobec osób posiadających „za wysoką” grupę Volkslisty, a także w stosunku do członków AK nastąpiły represje.